Miłość po czasie zarazy??

W filmie, mimo dominującego realistycznego tonu opowieści, obecne jest poczucie absurdu, ślad dziwności istnienia.
Współczesny Belgrad. Na pierwszy rzut oka – metropolia jak wiele innych. Na zwyczajnym moście zwyczajny korek; w korku, w zwyczajnym starym Mercedesie – zwyczajny niesympatyczny taksówkarz. Dopiero po pewnym czasie następuje kilka groteskowo-tragicznych wydarzeń, które przypomną nam, że Belgrad tak do końca zwyczajny nie jest. W końcu naloty bombowe i międzynarodowe sankcje nie są typowymi warunkami rozwoju europejskich stolic. Jednak bohaterowie "Kobiety ze złamanym nosem" są oswojeni z życiem w takim trochę okaleczonym mieście. Tylko my, widzowie, lądując w obcej rzeczywistości, wyłapiemy wszelkie drobne sygnały pozostawione przez reżysera wskazujące na to, że pokazywane miejsce ma nie do końca zasklepione rany.



Ale rzecz jest przede wszystkim o miłości, a nie o wojnie. Film opowiada historię kilku osób, których losy w dziwny sposób się splotły i które odnalazły uczucie tam, gdzie się go kompletnie nie spodziewały. Wszystko zaczyna się od taksówkarza wiozącego kobietę ze złamanym nosem do szpitala. Po tym, jak ta nagle wyskoczy z samochodu i rzuci się do rzeki, będzie musiał zaopiekować się pozostawionym w aucie malutkim dzieckiem. Pozostałe dwie bohaterki to kobiety, które są świadkami tego zdarzenia.



Wbrew dramatycznemu rozpoczęciu "Kobiety…" wiele elementów tej opowieści zostanie obróconych w żart. W filmie, mimo dominującego realistycznego tonu, obecne jest poczucie absurdu, ślad dziwności istnienia. Bohaterowie nie są oczywiści (choć pesymistyczni i przytłoczeni szarą rzeczywistością, jak postacie z większości wschodnioeuropejskich filmów), a zakończenie przewrotnie wskazuje na to, że jednak im się polepszy, że odnajdą odrobinę szczęścia. Jedynie radio, którego słuchają, niezmiennie przypomina o zbliżającym się końcu: - Już za tyle i tyle dni wasze ulubione radio przestanie nadawać… Ta zapowiedź małej apokalipsy przewija się rytmicznie przez film. Ale kto wie, może na większą nie ma co czekać?
1 10 6
Rocznik '82. Absolwentka dziennikarstwa i kulturoznawstwa na UW. Członkini Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych FIPRESCI. Wyróżniona w konkursie im. Krzysztofa Mętraka. Publikuje w "Kinie",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones